close
SportWarta Poznań

„Ma gównianą fryzurę, powinna wracać do garów” – czyli hejt kibica

image1(2)

Na starcie, żeby to było jasne – tekst nie jest poświęcony wszystkim kibicom. Dotyczy on jedynie grup godnych politowania, ćwierćinteligentów, których niestety zbyt często uważa się za głos polskiego kibica. Mowa tu m.in. o tzw. „napinaczach” – mniej stadionowych, bardziej internetowych (przecież odwaga w „realu” nie przychodzi tak łatwo, jak na forach internetowych). Ta kibicowska kasta, od dłuższego czasu wprawia mnie w osłupienie. Z politowaniem śmieję się z debilnych uwag wypisywanych na różnych forach czy portalach.


Często czytam obraźliwe odpowiedzi na moje wpisy na Twitterze, mimo że sama nikogo w nich nie obrażam. Tym sposobem, jestem skazana na czytanie wielu mądrości, np.: Inteligencji tak jak botoksu nie strzykniesz. Czytając tego typu teksty łatwo mi sobie wyobrazić, ile hektolitrów potu musiał wylać ten troglodyta, męcząc się nad skonstruowaniem tak „wyrafinowanej” uwagi. Przed sprawdzeniem, kto jest autorem tych słów, byłam pewna, że po napisaniu tego komentarza, jego autor z uporem maniaka odświeżał stronę sprawdzając, czy został już gwiazdą Internetu. Wbrew pozorom, lepiej wykształceni nierzadko wcale nie potrafią wspiąć się na wyższy „komunikacyjny” poziom, czego może dowodzić fakt, iż autorem mądrości o inteligencji i botoksie jest dziennikarz sportowy NC+.

¾ piłkarskich komentarzy w Internecie, to obrażanie, często przy użyciu niecenzuralnych słów. Kobieta? Skojarzenia futbolowego e-napinacza: ładna ale głupia/niech się lepiej rodzeniem dzieci zajmie/wyru**łbym/nie tknąłbym/pewnie jest puszczalska.

Kibice, zwłaszcza płci męskiej, to w dużej części typowe, męskie, szowinistyczne (choć wyjątkowo zabawne, z czego nie zdają sobie sprawy) świnie, które w ich własnym mniemaniu już od kołyski znają się na piłce nożnej co najmniej tak dobrze, jak kobiety powinny znać się na gotowaniu. Gdyby tylko wiedzieli, ile ubawu dostarczają bardziej rozgarniętym Internautom swoimi wywodami…

Przykład szowinistycznej papki? Legia Warszawa. Ponoć najlepszy polski klub piłkarski, z największym budżetem, w stolicy, z fajnym stadionem i z przychylnością władz. Piłkarska korporacja zatrudniająca kilkadziesiąt osób, a wszystko sprowadza się do tego, że przy walkowerze dla Celticu zawiniła jedna jedyna osoba. KOBIETA.

Wychodzi na to, że Pani Ostrowska wszystkie dokumenty wypełniła sama i przekazała do UEFA. Bez żadnej konsultacji z kimkolwiek. Na nic tłumaczenia, że to nie ona je wypełniała. Jest winna – „ma gównianą fryzurę, powinna wracać do garów”. Tak komentujący sprawę internauci, nawet nie widzą, że szambo w którym się taplają, powoli podchodzi im do brody.

Zabawni są tez malkontenci, którzy nie mają zielonego pojęcia o organizacji i prowadzeniu klubu sportowego, nie wydali ani grosza własnych pieniędzy na żaden klub (może za wyjątkiem kupienia biletu) a nawet gdyby chcieli (w co watpię…) coś wydać, to niestety nie mogą, bo za mało zarabiają. Mogą sobie jedynie pomarzyć, że są bogaci i stać ich na własny klub, lub choćby na drobny sponsoring. Więc pozostaje im hejt i ogólne wymądrzanie się w każdym, okołofutbolowym temacie. Niby godne politowania, ale mnie jakoś bardziej to… bawi. Nawet jeśli ktoś chce mi dowalić sugerując, że np. mam oddać klub w dobre ręce (pytanie: czyje?) robi to zazwyczaj tak nieudolnie, że pozostaje mi tylko się pośmiać.

Tak śmiesznie jednak nie jest na każdym polu. Stereotypowy kibic (kibol?) jest kompletnie nietolerancyjny, lubi odpalać race i podpalać tęczę. Uważa się za patriotę, świętuje wszystkie powstania i rocznice historycznych wydarzeń, ale jest tez pierwszy, żeby coś wykombinować – np. nie zapłacić podatku. Do tego jest przeciwny jakiejkolwiek władzy i prawu. Złamanie prawa, to dla niego powód do wielkiej dumy i okazja do pochwalenia się przed kolegami. Gorzej z odpowiedzialnością prawną czy finansową za swoje czyny. Wtedy jest biedny i poszkodowany. Zachowanie na stadionie? Manifestacyjne okrzyki, nie mające nic wspólnego ze sportem ( wrzaski o „czerwonej hołocie” czy „zakazie pedałowania”) powodują, że siłą rzeczy nikt nie traktuje ich poważnie. Potrafią tylko dziwić się, że nie mają dobrej prasy…

To nie tylko moja opinia, ale i wielu osób ze środowiska piłkarskiego. Jakieś działania są podejmowane, aby zadawać kłam temu stereotypowi?

Czy to wciąż „kibice”? Niestety, ale przywołam przykład ze swojego ogródka. „Ultrasi” Warty chcieli przed sezonem biletów ulgowych na wszystkie mecze ligowe, mimo że normalne wejściówki na jeden mecz kosztują 10 zł. Ulgowe 5 zł. Tak przejawia się miłość i wsparcie dla klubu? Widocznie w ciężkich chwilach dla Warty, nie da się okazywać swojego wsparcia w tak prosty sposób, jak poprzez zakup biletu.

Zapewne mój tekst spowoduje, że ktoś może poczuć się urażony. Hejterzy, nie przejmujcie się – nie mogę przecież znać się na tym temacie, nie mam zielonego pojęcia o piłce nożnej, o zarabianiu pieniędzy czy prowadzeniu firmy. W końcu jestem kobietą 😉

Izabella Łukomska-Pyżalska

The author Izabella Łukomska-Pyżalska

Szczęśliwa mama szóstki dzieci, rodowita Poznanianka, kobieta biznesu, prezes klubu piłkarskiego Warta Poznań S.A., prezes spółki budowlano-deweloperskiej Family House, kiedyś modelka. Jedna z najbardziej wpływowych kobiet w Polsce i w świecie piłki nożnej. Na swoim blogu poruszam tematy sobie bliskie: sport, zdrowy tryb życia, macierzyństwo i polityka.

Leave a Response