close
MacierzyństwoPoradniki

Kraina klocków i wiecznej zabawy

lego_table_2

Na początku sierpnia wybraliśmy się z dziećmi do duńskiego Legolandu, mieszczącego się w miasteczku Billund. Przed wyjazdem szukałam praktycznych informacji na temat tej najsłynniejszej klockowej krainy, ale niestety nie znalazłam ich zbyt wiele. Dlatego postanowiłam podzielić się swoimi spostrzeżeniami na blogu… Być może dla kogoś z Państwa okażą się one pomocne 😉

Podróż
Do Billund najlepiej wybrać się własnym samochodem. Jest to opcja najszybsza i najbardziej ekonomiczna (przynajmniej na chwilę obecną). Wyruszając z Poznania do pokonania mieliśmy nieco ponad 800 kilometrową trasę, z czego niemal całą naszą drogę stanowiły autostrady (płatne TYLKO w Polsce J). Podróż samolotem jest bardzo droga, a czas przelotu (z jednym lub nawet dwoma międzylądowaniami) oraz godziny odlotów/przylotów nie zachęcają. Zwłaszcza jeśli podróżuje się z małymi dziećmi.

Pobyt

Billund to mała miejscowość, aczkolwiek wszystkie kluczowe dla turysty miejsca skupione są tuż obok siebie – atrakcji więc nie brakuje. Bezpośrednio przy Legolandzie mieści się bajeczny hotel – Hotel Legoland (http://www.hotellegoland.dk/en-gb/.), który jest wprost idealny dla rodzin z dziećmi. Dla dzieci najbardziej zachwycające mogą być bajecznie urządzone pokoje tematyczne z motywami piratów, księżniczek, rycerzy, starożytnych świątyń etc.– wszystkie „wyposażone” w rzeczy i postacie z klocków Lego 😉 Pokoje niestety nie należą do najtańszych, ale naprawdę są atrakcją dla dzieci.

Tuż obok Legolandu znajduje się Lalandia. Nazwa bardzo przyjemna. Samo miejsce od razu zjednało sobie naszą sympatię. Lalandia to nie tylko park rozrywki, ale przede wszystkim duży kompleks domków letniskowych, różnej wielkości. Przy większej rodzinie wynajem domku to na pewno wersja bardziej opłacalna niż hotel. Domki są ładne, funkcjonalne i czyste : posiadają własne, w pełni wyposażone kuchnie, pralkę, telewizor, a w niektórych przypadkach nawet saunę. W domkach o porządek dba się samemu, natomiast jeśli ktoś chce odpocząć od odkurzacza i ścierek, to w ofercie bez problemu znajdzie alternatywę w postaci płatnej usługi.

Centralny punkt Lalandii to właśnie taki park rozrywki – duży budynek, a w nim istny raj dla dzieciaków ! Od środka wygląda jak miniaturowe miasteczko, sufit przypomina niebo, a ściany wzorowane są na elewacjach malowniczych domków. W centrum znaleźć można m.in.:

– kryty Aquapark z mnóstwem atrakcji zarówno dla maluszków, starszych dzieci, jak i dorosłych: przeróżne zjeżdżalnie, basen ze sztuczną falą, płytkie brodziki, jacuzzi, sauny, groty i wiele, wiele innych… Można również skorzystać z jaccuzi na świeżym powietrzu.
– Świat śniegu – miejsce, gdzie można o każdej porze roku pojeździć na łyżwach , nartach czy zjechać z ośnieżonej górki na gumowych, dmuchanych pontonach
– plac zabaw Monky Tonky ( czyli taki „małpi gaj”) w którym znajdują się zjeżdżalnie, baseny z kolorowymi piłeczkami, huśtawki, małe boksy z bramkami do gry w piłkę nożną
– trampoliny na uprzęży
– mini amfiteatr z przedstawieniami dla dzieci
– automaty z grami
– sklepy, bankomaty, restauracje, SPA itp.

Z racji tego, że obszar Lalandii jest naprawdę spory, porusza się po nim specjalna ciuchcia, która znacznie ułatwia przemieszczanie się po terytorium parku od jego centrum w pobliże każdego domku.

Legoland

I wreszcie przechodzimy do naszego gwoździa programu, czyli Legolandu. Spektrum atrakcji, jakie oferuje nam to miejsce jest naprawdę ogromne ! Niestety nie dam rady wymienić wszystkich, dlatego skupię się na tych najciekawszych, które moje dzieciaki z miejsca pokochały :

– Traffic School to placyk ruchu, na którym można wyrobić indywidualne prawo jazdy (z nazwiskiem i zdjęciem) już od … siódmego roku życia (!). Dzieci mają niespotykaną możliwość samodzielnego poruszania się małymi akumulatorowymi samochodami po uliczkach i skrzyżowaniach. Przy okazji nasze maluchy uczą się zasad ruchu drogowego, prawidłowej jazdy na światłach oraz pasach. Co więcej, na placu znajdują się mini myjnia oraz stacja benzynowa ! Kapitalna zabawa i duży „plus” za edukacyjny kontekst !

– jest też i gratka dla poszukiwaczy złota J każda osoba dostaje sitko z którym kieruje się ku niewielkim korytkom z wodą. Wewnątrz ukryte są grudki złota, które należy odnaleźć przesiewając piasek. Bez obaw, jest ich sporo i starcza dla każdego 🙂 Na miejscu znalezione „złoto” zostaje szybko przetopione przez obsługę na złote medale.

– Legoland jest mekką dla wielbicieli kolejek i zjeżdżalni, odpowiednio dostosowanych do wieku. Starsze dzieci na pewno zaciekawi kolejka X-treme Racers (dla miłośników mocnych wrażeń), która z zawrotną prędkością pokonuje kolejne zakręty – ale spokojnie spokojnie, wszystko jest pod kontrolą i nie musimy obawiać się o bezpieczeństwo naszych pociech. Bez problemu znajdziemy też spokojniejsze wariacje np. kolejkę, która zabierze nas w podróż do pirackiej krainy grot i jaskiń, wzbogaconą o fenomenalne efekty świetlne i dźwiękowe

– Pirate Splash Battle. Gwarantuję, że ta zabawa na pewno nie ujdzie nikomu na sucho ! J Płynąc na statku pirackim, zostajemy wyposażeniw armatki wodne, które służą nam za broń przed atakami z lądu i innych statków … Było ciężko, ale wygraliśmy !

– Miniland to strefa, w której możemy podziwiać niemalże cały świat w miniaturze, zbudowany z ponad 20 milionów klocków Lego. Znajdziemy tu WSZYSTKO, najważniejsze obiekty architektoniczne (Wieża Eiffla, Statua Wolności, piramidy etc.) miniaturowe lotniska, porty, zwierzęta, postaci ze świata bajek, filmów itp.

Co istotne, nie brakuje też atrakcji dla najmniejszych maluchów. DUPLO Land został stworzony specjalnie dla nich. Na dość sporej powierzchni, znajduje się plac zabaw w kształciu budowli z klocków Duplo. Najmniejsze dzieci mogą przejechać się wraz z rodzicem kolejką, ciuchcią czy łódeczką, pobawić się na mini farmie, polecieć samolotem czy zajrzeć na miniaturowy posterunek policji. Mojej najmłodszej, niespełna 3-letniej córeczce najbardziej podobała się przejażdżka małym samochodzikiem do LEGO ZOO, gdzie Jej zachwyt wzbudziły olbrzymie zwierzaki z klocków.

Są też atrakcje wyłącznie dla dzieci powyżej 120 cm wzrostu. Na wstępie osoba z obsługi sprawdza wzrost miarą (bardzo skrupulatnie, jak niegdyś w marketach MAKRO 😉 Nie są one jednak aż takie straszne, moja 7 i pół – letnia córka odwiedziła każdą takich atrakcji i ciągle było jej mało wrażeń J Bardzo zawiedziony tą regulacją był mój 5-letni synek, który ma niespełna 120 cm wzrostu i niestety nie został wpuszczony. A już teraz jest bardziej odważny od siostry. No cóż : są regulaminy bezpieczeństwa i trzeba ich przestrzegać.

Reasumując uważam, iż Legoland to świetne miejsce dla małych i średnich dzieci. Nastolatkowie i dorośli nie znajdą dla siebie aż tak wielu atrakcji jak w typowym lunaparku. Oczywiście na terenie całego parku znajduje się mnóstwo kawiarni i punktów gastronomicznych z różnym jedzeniem, lodami, słodyczami, aczkolwiek w większości jak zwykle (niestety) królują fast-foody.

No i oczywiście, moje Dzieci nie odpuściłyby sobie wizyty w wielkim sklepie LEGO, w którym można kupić dosłownie każdy model klocków oraz inne gadżety związane z duńskim lunaparkiem.

Przed przyjazdem do Legolandu straszono mnie opowieściami o bardzo długich i męczących kolejkach do poszczególnych atrakcji. Owszem, trzeba się liczyć z tym, że do każdego punktu są mniejsze lub większe kolejki, zwłaszcza w okresie wakacyjnym. Obok interesujących nas obiektów postawione są tabliczki na których podany jest orientacyjny czas oczekiwania np. 5 czy 15 minut. Ale jak to z kolejkami bywa : czasem nie ma ich wcale, czasem czeka się godzinę… Niewątpliwym plusem jest wydzielony obszar, gdzie dzieciaki mogą bawić się klockami, co powoduje, że stanie nie jest dla nich aż tak uciążliwe.

A jeśli ktoś jest bardzo niecierpliwy to ma możliwość zakupu karty „EXPRESS PASS”. Karta upoważnia m.in. do jednorazowego wejścia na każdą z dziewięciu najbardziej obleganych atrakcji (Falck Fire Brigade, Dragon, Atlantis by Sea Life, LEGO Canoe, The Temple, Vikings River Splash, X-Treme Racers, Ice Pilots School, Polar X-plorer). Karta pozwala też ominąć regularną kolejkę.
Osobiście nie polecam kupowania tej karty – chyba, że chcemy jak najszybciej „odhaczyć” wypunktowane atrakcje i lecieć dalej. Karta niestety nie obejmuje atrakcji dla najmłodszych dzieci, co dla nas było akurat minusem.

GIVSKUD ZOO

GIVSKUD ZOO oddalone jest kilkanaście kilometrów od Legolandu i naprawdę warto tam się udać ! Duńskie ZOO bardzo różni się od naszych polskich ogrodów zoologicznych. Można je zwiedzać własnym środkiem transportu lub ciuchcią, z trzema przystankami. Zwierzęta biegają blisko drogi i znajdują się niemal na wyciągnięcie naszych rąk. Wybiegi są długie i raczej wąskie, urządzone tak, by zwierzęta miały wygodną przestrzeń do poruszania (najbardziej zapadł mi w pamięć ogromny wybieg dla nosorożców).

Prawie nigdzie nie widać płotów, klatek czy ogrodzenia – wszystko zostało zaprojektowane w sposób jak najbardziej oddający naturalne środowisko zwierząt. Wyjątek stanowi wjazd na teren dla lwów, gdzie postawiono podwójnie wysokie bramy. Wedle nakazu musieliśmy pozamykać wszystkie okna w samochodzie. Mimo że lwy nie wyglądały na specjalnie zainteresowane naszym przyjazdem i leniwie leżały na trawie, to dla moich dzieci były i tak największą atrakcją wyjazdu do zoo … Na drugim miejscu uplasowały się świnki morskie 🙂

Niestety jedynym cieniem i czymś co mi najbardziej utkwiło w pamięci z pobytu w Billund to smutne obrazki – tabuny otyłych osób. Naprawdę, jest to coś przerażającego. Niektórzy byli otyli do tego stopnia, że poruszali się w meleksach. Wiadomo, ze ludność krajów północy-skandynawskich często boryka się z problemami alkoholizmu czy depresji, ale ewidentnie także z ogromną otyłością, o wiele większą niż w Polsce.

Ogólnie ten wyjazd zaliczam do naprawdę bardzo udanych ! Dania to czysty, schludny i dobrze zorganizowany kraj. Wszystko tu jest przemyślane i zaprojektowane z myślą o dzieciach. Bardzo mile zaskoczył mnie fakt, że w Aquaparku w Lalandii są nawet specjalne kojce na kółkach, w których bezpiecznie można ułożyć niemowlaka do drzemki, nie wychodząc przy tym z obiektu. Jednym słowem – POLECAM !

 

Izabella Łukomska-Pyżalska

The author Izabella Łukomska-Pyżalska

Szczęśliwa mama szóstki dzieci, rodowita Poznanianka, kobieta biznesu, prezes klubu piłkarskiego Warta Poznań S.A., prezes spółki budowlano-deweloperskiej Family House, kiedyś modelka. Jedna z najbardziej wpływowych kobiet w Polsce i w świecie piłki nożnej. Na swoim blogu poruszam tematy sobie bliskie: sport, zdrowy tryb życia, macierzyństwo i polityka.

Leave a Response