Na oczach około siedmiu tysięcy kibiców Warta zremisowała 1:1 z Arką Gdynia. Bramkę dla naszej drużyny zdobył Tomasz Magdziarz.
O 12:30 przy dźwiękach klubowego hymnu warciarze wyszli na mecz, który miał być dla naszej drużyny ostatnią szansą na utrzymanie kontaktu punktowego z czołówką tabeli I. ligi.
Pierwsze minuty meczu przebiegały pod znakiem badania swoich możliwości przez obu rywali. Warta owocnie konkurowała o kontrolę środkowej części boiska. Miał w tym pomóc Adrian Bartkowiak, który powrócił do naszego składu po kontuzji. Trener Araszkiewicz zdecydował się wystawić go na pozycji defensywnego pomocnika.
Ku zdzwieniu kibiców zgromadzonych na Stadionie Miejskim, na literce „P” na III trybunie zebrali się fani Warty, którzy od samego początku spotkania z Arką starali się zagrzewać naszą drużynę do walki swoim głośnym dopingiem.
Dało się zauważyć, że Arka stara się zdominować naszą drużynę. Spore zagęszczenie w naszej linii pomocy utrudniało jednak arkowcom konstruowanie akcji zaczepnych. Mało tego – po chwili przyjezdni nacięli się na kontrę Warty.
Z narożnika pola karnego Arki techniczną wrzutkę Foszmańczyka, zagraną dosłownie z zegarmistrzowską precyzją, wykorzystał dokładnym strzałem Tomasz Magdziarz. Na Stadionie Miejskim zapanowała prawdziwa euforia!
Arkowcy nie potrafili stworzyć zagrożenia pod naszą bramką. Sprawiali wrażenie nieco przygaszonych po bramce „Madziego”. Ilekroć pojawiali się z futbolówką pod naszym polem karnym, albo dochodziło do starty, albo piłka lądowała w rękach Szamotulskiego.
Szczególnie dużo akcji Warty było rozgrywanych prawą stroną boiska. Dobrze dysponowanego Tomka Magdziarza wspierali Sasin i Gajtkowski, co przynosiło oczekiwane efekty. Goście nie radzili sobie z wyprowadzeniem piłki po jej przejęciu, najczęściej chaotycznie ekspediując futbolówkę z daleka od swojej bramki. To pozwalało nam szybko odzyskiwać kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami.
W 32. Minucie swoim kunsztem popisał się Grzegorz Szamotulski. Po mierzonym uderzeniu jednego z piłkarzy prowadzonych przez Petra Nemca z najwyższym trudem zdołał wybić piłkę na rzut rożny. Był to pierwszy sygnał ostrzegawczy dla naszych obrońców. Po chwili jednak skonstruowaliśmy świetną akcję. Po raz kolejny niesamowicie precyzyjną wrzutką popisał się Foszmańczyk. Niestety Krzysztof Gajtkowski w momencie strzału, który i tak wylądował w rękach Juszczyka, znajdował się na pozycji spalonej.
Momentami w naszych poczynaniach brakuje dokładności. Trener Araszkiewicz zdołał jednak naszej drużynie wpoić ducha walki, który nie pozwalał nam załamywać się chwilowymi niepowodzeniami. Pod koniec pierwszej połowy do głosu zaczęła jednak dochodzić gdyńska Arka, który złapała drugi oddech. Akcje arkowców w zdecydowanej większości kończyły się zablokowanymi przez naszych defensorów strzałami.
Do przerwy wynik nie uległ zmianie. Warta była zespołem lepszym, jednak przyjezdni nie zamierzali dać za wygraną.
Od pierwszej minuty drugiej połowy gry Adriana Bartkowiaka na pozycji defensywnego pomocnika zastąpił Maciej Scherchen. „Szeryf” od samego początku dobrze spisywał się z powierzonych mu zadań, owocnie przerywając akcje przyjezdnych. Dało się zauważyć, że Zieloni nastawili się na grę z kontrataku. Należy jednak podkreślić, że… nie było czego kontrować! Gdynianie nie konstruowali składnych akcji zaczepnych, co pozwoliło nam mieć pełną kontrolę nad meczem.
W 60. minucie spotkania do interwencji został zmuszony Szamotulski. „Szamo” wybił piłkę przed siebie, jednak piłkarz Arki zamiast próby lobowania naszego bramkarza głową, chciał odegrać do swojego kolegi, który nie odczytał jego intencji i akcja Arki spaliła na panewce.
Trener Araszkiewicz postanowił zdjąć z boiska zmęczonego Artura Marciniaka. W jego miejsce na placu gry pojawił się Michał Goliński, który miał zadbać o to, by Warta nie straciła zimnej krwi w kluczowych momentach meczu.
Widzowie zgromadzeni w niedzielne popołudnie na Bułgarskiej musieli przyznać, że byli świadkami typowego meczu walki. To jednak my byliśmy dziś waleczniejsi.
Gorąco pod naszą bramką zrobiło się w 70. minucie spotkania. Po uderzeniu wprowadzonego na boisko Ensara Arifovica naszą drużynę przed utratą gola uchroniła poprzeczka bramki strzeżonej przez „Szamo”.
Piętnaście minut przed końcem spotkania straciliśmy bramkę. Strzał Arifovica wybronił Szamotulski, jednak przy dobitce z najbliższej odległości był już bezradny. W tym momencie wydawało się, że zwycięstwo ucieka Warcie z rąk…
Nasi zawodnicy wyraźnie opadli z sił, jednak na boisku zamierzali zostawić resztki z nich, choćby kosztem czołgania się do szatni. Trzeba jednak przyznać, że od momentu utraty bramki nasi piłkarze mieli wyraźne problemy z konstruowaniem ataków na bramkę Juszczyka.
Warta Poznań – Arka Gdynia 1:1
Bramka: Tomasz Magdziarz 16 – Paweł Czoska 75
Warta: 33. Grzegorz Szamotulski – 15. Paweł Sasin, 3. Krzysztof Sobieraj, 18. Przemysław Otuszewski, 6. Rafał Kosznik – 7. Tomasz Magdziarz, 20. Tomasz Foszmańczyk, 17. Artur Marciniak (64, 19. Michał Goliński), 4. Adrian Bartkowiak (46, 13. Maciej Scherfchen), 21. Bartosz Bereszyński – 22. Krzysztof Gajtkowski (76, 88. Marcin Klatt).
Arka: 1. Marcin Juszczyk – 22. Damian Krajanowski, 33. Tomasz Jarzębowski, 4. Krzysztof Łągiewka (27, 31. Bartosz Brodziński), 20. Marcin Radzewicz – 13. Jakub Kowalski, 16. Piotr Kasperkiewicz, 18. Petr Benát, 15. Bartosz Flis (52, 9. Paweł Czoska), 11. Piotr Kuklis – 27. Mirko Ivanovski (64, 21. Ensar Arifović).
żółte kartki: Otuszewski – Ivanovski.
sędziował: Mariusz Złotek (Stalowa Wola).
W końcowych fragmentach spotkania warciarze rzucili się do ataku. Nasz napór nie pozwolił jednak Warcie na zdobycie decydującej bramki i mecz zakończył się remisem.