„Bereś” jakiego nie znacie

 

Wszystkich, którzy chcieliby bliżej poznać pomocnika drużyny Warty, zachęcamy do lektury sylwetki Bartosza Bereszyńskiego.

 

Od pierwszego kopnięcia
To, że będzie piłkarzem, było determinowane przyczynami naturalnymi. Ojciec Bartka Przemysław Bereszyński to również piłkarz, wychowanek i długoletni zawodnik Lecha Poznań. Obrońca. Rodzice wspólnie zaprowadzili Bartka na pierwszy trening. Miał wówczas 6 lat. Pierwszym trenerem w TPS Winogrady był Marian Rogowski. On nauczył go podstaw. Właściwie były to bardziej zasady gdy niż sama gra. Ale to, że piłka stanie się jego pasją wiedział od początku.

 
Łatwo nie było i nie będzie
Wie, że życie piłkarza łatwe nie jest. Doświadczał tego od dziecka. Ojciec nie zawsze był w domu kiedy syn go potrzebował. Ale wtedy, a tym bardziej teraz to rozumie. To życie pełne wyrzeczeń, w ciągłym biegu, niepewności i braku czasu dla najbliższych i przyjaciół. Nie każdego na to stać. I nie każdemu wystarcza miłość do piłki by to wytrzymać.

 
Słodko – gorzko
Tata jest jego największym krytykiem. Jak wyraża swoje zdanie robi to ostro, ale bez destrukcyjnych efektów. Choć jeszcze głośno nie powiedział ze jest „dumny” z syna, to dał mu to wielokrotnie do zrozumienia. Szczególnie pamięta moment gdy za zdobyte mistrzostwo Polski z Lechem Poznań przyniósł do domu medal. Usłyszał: „Gratuluje. Mam taki sam”.

  
Julia
To młodsza o dwa lata siostra. Piłki nie kopie, ale sport też jej towarzyszy od dzieciństwa. Najpierw był balet, teraz taniec towarzyski. Koleżanek póki co bratu nie podsuwa. Nie doradza też w kwestiach sercowych. Pełni za inną bardzo poważną funkcję– jest prywatnym stylistą. To ona decyduje czy koszula pasuje do spodni i czy sportowe buty nie gryzą się z eleganckim swetrem.

Pan student
Zdał maturę, studiuje na Akademii Wychowania Fizycznego w Poznaniu. Ma indywidualny tok nauczania. Podobnie było w liceum. To najlepsze wyjście by połączyć  naukę ze sportem. Najlepsze gdy o obu tych rzeczach myśli się na poważnie. Wie, że w sporcie czasem chwila potrafi zmienić wytyczone wcześniej plany. Dlatego chce mieć wyjście awaryjne.

 
Optymista
Do życia podchodzi z uśmiechem. Wierzy w to, ze jeśli będzie myślał o przyszłości pozytywnie, ona właśnie taka będzie. O czym jeszcze w życiu należy pamiętać? O tym, że najbliższych nie warto okłamywać. Lepsza gorzka prawda, niż słodkie kłamstwo.

 
Rodzina? Tak, ale jeszcze za wcześnie
Dlaczego? Bo jeszcze nie spotkał tej jedynej.  „Ona gdzieś tam jest, tylko muszę ją znaleźć” .Ideału nie ma, ale chciałby by była podobna do mamy. Ciepła, rodzinna, uśmiechnięta, dobra. Nie musi być wysportowaną brunetką. Nawet jeśli okaże się krępą blondynką, a będzie miała „to coś”, wygląd zewnętrzny nie ma znaczenia. Za dużo widział, ze dużo wie. Nasłuchał się nieszczęśliwych opowieści o związkach kolegów z pięknymi, ale pustymi kobietami. Nie chce powtarzać tych scenariuszy. Ważne by kobieta jego życia akceptowała zawód Bartka i liczyła się ze związanymi z tym konsekwencjami.  Bez tego nie uda się zbudować szczęśliwego i trwałego związku.

 
Dzieci?
Ma z nimi świetny kontakt i nie wyobraża sobie funkcjonowania dwuosobowej rodziny. „Czasem zazdroszczę Arturowi Marcniakowi.” Czego? „Jasia. To chyba wspaniale uczucie mieć dziecko, syna, przedstawiać go swoim kolegom, oprowadzać po klubie, chodzić na treningi i mecze…”.

 
Serce na rodzrożu
Lech jest mu bardzo bliski. Związany był z tą drużyną od dzieciństwa. Przyznaje się jednak, że Kolejorz coraz więcej miejsca w sercu ustępuje Warcie. Tu dostał drugą szansę, tu mógł grać i za to jest najbardziej wdzięczny. Jak sam o sobie mówi jest dopiero ‘kandydatem na”, a nie piłkarzem i by móc zasłużyć na ten tytuł musi jeszcze sporo pracować.

 
Prawie jak Poznaniak
Choć urodził się w Poznaniu, z przysłowiową PYRĄ ma niewiele wspólnego. Drożdżówka a nie szneka, pies a nie kejter, poczekaj na mnie, a nie poczekaj za mną. Przyznaje, że zdarza mu się wtrącić Tey i na szagę. Ale nie jest ani oszczędny, ani skąpy. Za Poznaniem jednak tęskni jeśli wyjedzie na dłużej niż tydzień. Uwielbia Maltę i Cytadelę.

 
Przyszłość
Pieniądze odkłada. Pilnują tego rodzice. Kilka razy przystopowali go w pewnych decyzjach i jest im za to bardzo wdzięczny. Czuje też dumę z tego, że za własne pieniądze kupił swój pierwszy samochód. Mieszka z rodzicami i póki co nie ma zamiaru tego zmieniać.

 
Lubi dobrze zjeść
Dlatego wszelkie fast foody omija szerokim lukiem. Jeśli je w restauracjach, najczęściej zamawia sałatki. W domu woli jednak tradycyjną kuchnię. Jako największą kulinarną traumę wspomina dziesięciodniowy pobyt w Korei. Choć hotelowa kuchnia była międzynarodowa nie mógł doczekać się polskich smaków. Próbuje też swoich sił w kuchni. Ostatnio przyrządził pizze. Rodzina przeżyła i nawet wszystkim smakowało.

Kanapka na szlaku lepsza niż drink na plaży
Uwielbia czynne podróże. Gdyby miał do wyboru podróż samolotem do Tunezji  lub samochodem do Chorwacji wybierze to drugie. Lubi aktywny wypoczynek. To też zasługa rodziców.

 
Trofea młodości
To proporczyki, które kiedyś dostawał od taty. Miał ich mnóstwo, ale ostatecznie trafiły do szuflady. Potem kolekcjonował autografy piłkarzy. Zbierał je podczas rozgrywek Remes Cup. Najbardziej ceni sobie podpis Marka Citki.

 
Kompleksy?
 Brak wiary w siebie przy pierwszych kontaktach z kobietami. Choć nieśmiały nie jest. Dziewczyny się nim interesują i przyznaje że to mile, ale… to on woli inicjować znajomości. „Lepiej gonić króliczka, niż być gonionym”. Zresztą w kwestiach damsko- męskich ma dość konserwatywne poglądy.

 
Tolerancja?
Wybiórcza. Wobec mniejszości etnicznych i rasowych obecna w pełni. Nie akceptuje natomiast związków partnerskich zawieranych przez osoby tej samej płci. Przeraża go myśl o adoptowaniu przez pary homoseksualne dzieci. Nie solidaryzuje się też postulatami wygłaszanymi na marszach równości i tolerancji.

 
Mężczyzna powinien być…
Konsekwentny, prawdomówny, odpowiedzialny i zadbany. Nie ma mowy o niechlujnej fryzurze, długich paznokciach i brudnych butach.

 
Przesądy?
Wierzy w pecha przynoszonego przez czarne koty i szczęście przez kominiarzy. Pula pozostałych przesądów jest mu nieznana i nie zamierza się w nie wtajemniczać.

 
Marzenia na następne  5 lat?
Powtórzyć mistrzostwo kraju, może ekstraklasa, może reprezentacja…

Momenty zwątpienia
Pewnie, że były. Szczególnie gdy po raz kolejny z rzędu trzeba było rezygnować z przyjemności. Na swoje nieszczęście lub szczęście ma wysokie poczucie odpowiedzialności. „Jeśli zabaluję, zawalę trening. ” Wybór choć trudny, jest oczywisty. Miłość do piłki zawsze trzyma go w pionie.

 

Rozmawiała Katarzyna Harbul

SPONSORZY