Trener Jarosław Araszkiewicz w rozmowie z naszym portalem podsumował dziesięciodniowy obóz przygotowawczy drużyny Warty w Zakopanem.
Czy przez dziesięć dni zgrupowania w Zakopanem udało się zrealizować wszystkie założenia treningowe?
Jarosław Araszkiewicz: Tak, wszystko udało się w stu procentach, jestem zadowolony z wykonanej przez nas pracy. Co prawda mieliśmy problemy z boiskiem, z Kolejarzem zagraliśmy dwa dni później niż pierwotnie zakładaliśmy, ale generalnie nie mamy prawa narzekać na warunki w jakich przyszło nam trenować.
Czy pokusi się Pan o ocenę postawy naszych zawodników w sparingach z Cracovią i Kolejarzem?
Za wcześnie na wszelkie oceny, to jeszcze nie ten etap. Dwa sparingi były pewnego rodzaju odskocznią od treningów. Cieszy mnie niezła postawa drużyny w obu grach, dominowaliśmy nad przeciwnikami, jednak kulała skuteczność. Nad tym popracujemy w późniejszym etapie przygotowań. Wiadomo, że do Zakopanego jechaliśmy po formę, a nie po poprawę skuteczności pod bramką rywala.
Zamierza Pan sprawdzić kogoś nowego w meczu z Podbeskidziem? Jakie wrażenie zrobili na Panu testowani w Zakopanem gracze?
Wszyscy mocno pracowali i było widać, że każdy z nich bardzo chce grać w Warcie. Co do ewentualncyh nowych twarzy – zawsze jesteśmy zainteresowani ciekawymi graczami, nie zamykamy przed nikim drzwi. Dopiero przekonamy się, czy w sobotę ktoś nowy będzie miał okazję się sprawdzić.
Wcześniej podkreślał Pan, że drużynie brakuje cech wolicjonalnych, że jeden piłkarz Warty nie skoczyłby za drugim w ogień. Zauważa Pan poprawę w tej materii? W Zakopanem chyba zrobiono wiele, aby skonsolidować zespół.
Jest poprawa, to widać gołym okiem. Pracujemy nad tym mocno razem z trenerami odpowiadającymi za przygotowanie fizyczne. Warta musi być drużyną, w każdym meczu walczyć razem. W Zakopanem zrobiliśmy ku temu duży krok.