Z klubowych kronik: Wywiad z bramkarzem Arkadiuszem Onyszko

alt

Dzisiaj zaglądmy w klubowe kroniki do roku 1995 – zapraszamy do lektury wywiadu z Arkadiuszem Onyszko, ówczesnym bramkarzem Warty Poznań.

 

Arkadiusz Onyszko urodził się w 1974 roku. Swoją przygodę z piłką rozpoczął w Lublinie. Już w wieku 15 lat grał w III ligowym zespole Lublinianki. Później przez trzy lata występował w Zawiszy Bydgoszcz. Następnym jego klubem była Legia Warszawa (1,5 roku).  Przez krótki okres był wypożyczony do stołecznej Polonii. A od wiosny 1995 roku jest bramkarzem poznańskiej Warty.

Na czym polega sztuka obrony bramki?
– Oczywiście na tym, żeby nie dać sobie wbić gola. Uważam, że bez instynktu i refleksu nie można dobrze bronić. Z tym tylko, że refleks można wyćwiczyć, a instynkt trzeba mieć. Z biegiem czasu przechodzi On w doświadczenie.

Czy nie czuje się Pan samotny w bramce?
– Nie, w żadnym wypadku. Włączam się do gry poprzez kierowanie kolegami. Z pozycji bramkarza najlepiej widać co się dzieje na murawie.

 

Które strzały sprawiają bramkarzowi najwięcej kłopotów?
– Chyba z rzutu wolnego. Nie wiadomo w który róg trafi futbolówka. Kłopotliwe jest też złapanie piłki gdy gra się na mokrej nawierzchni. Ma ona wówczas większe przyśpieszenie, dłuższy poślizg. Natomiast rzuty karne to wielka loteria. Bramkarz rzuca się tylko i wyłącznie instynktownie. A więc teoretycznie nie ma szans. Ja obserwuje zawodnika, przyłożenie nogi. Przyznam, że wielokrotnie udało mi się oszukać strzelających.

Czy od bramkarza wymaga się więcej, niż od zawodnika z pola?
– Na nas spoczywa największa odpowiedzialność. Przez całe 90 minut trzeba być maksymalnie skoncentrowanym. Nie można sobie pozwolić na chwilę rozluźnienia. Przykre jest to, że jeżeli w ostatniej minucie wpuści się gola, to już nikt nie pamięta, że całe spotkanie broniłeś bardzo dobrze. Taki już nasz los.

Co Pan czuje w sytuacji sam na sam z przeciwnikiem. Czy rośnie napięcie, zdenerwowanie?
– Jest to może dziwne, ale gdy do mnie zbliża się napastnik to przestaję o czymkolwiek myśleć. Koncentruje się wyłącznie na piłce. Bardzo to lubię. Mogę się wówczas wykazać, zaprezentować z jak najlepszej strony.

Czy utrata gola demobilizuje?
– Raczej mobilizuje. Chcę udowodnić, że to był przypadek i warto jeszcze na mnie postawić.

Co Arkadiusz Onyszko sądzi o szkoleniu zawodników?
– Trudno mi się wypowiadać, ale brakuje profesjonalnego podejścia do pracy ze strony piłkarzy. Zawodnik powinien dawać z siebie wszystko na treningach, walczyć o miejsce w podstawowym składzie. Być może jest to spowodowane nieproporcjonalnym wynagrodzeniem.

Najdalsza podróż z piłką?
– Wyjazd z reprezentacją młodzieżową na turniej do Singapuru. Poznałem się tam z Arkiem Kaliszanem.

Marzenie sportowe …
– Występy w poznańskim Lechu.

Komu kibicuje Pan w Lidze Mistrzów?
– Mimo wszystko nadal jestem sympatykiem warszawskiej Legii. Życzę jej zakwalifikowania się, co najmniej do półfinału. Podniosłoby to z pewnością prestiż polskiej piłki na europejskich boiskach.

 

Recepta na zdrowy styl życia?
– Przede wszystkim dużo ruchu. Bardzo lubię pograć w koszykówkę i tenisa ziemnego. Wówczas odprężam się i relaksuję. Aby zdrowo żyć nie należy również palić papierosów.

Życzenia pod adresem kibiców?
– Chciałbym, aby byli bardziej obiektywni w stosunku do Naszej gry. Przykładem jest mecz z Naprzodem Rytułtowy, gdzie graliśmy w dziesięciu, a nasi kibice skandowali, żeby atakować. Życzę im także więcej wyrozumiałości i cierpliwości.

Jak Pan spędza wolny?
– Najczęściej z rodziną. Mam żonę Anię i dwuletniego synka Damiana, który także lubi piłkę. Prowadzę też na stadionie Warty szkółkę piłkarską dla 10-letnich dzieci.

Rozmawiała: Heidi Handkowska

 

Foto: Górny rząd od lewej: Roman Gałecki, Maciej Kaniasty, Dariusz Kofnyt, Artur Topolski, trener Krzysztof Pawlak ; w środku: Mirosław Myśliński (kierownik), Waldemar Przysiuda, Maciej Żurawski, Arkadiusz Onyszko ; na dole: Arkadiusz Kaliszan, Arkadiusz Miklosik, Tomasz Rybarczyk, Ryszard Górka (prezes).

Źródło zdjęcia: http://numer10.blox.pl/

SPONSORZY