Z przymrużeniem oka: Tłusty Czwartek według „Zielonych”

tlusty

Piłkarze Warty Poznań kontra … pączki?! Czyli tradycyjny „Tłusty Czwartek” według „Zielonych”.

Według tradycji dzień ten rozpoczyna ostatni tydzień karnawału. Wspomniana tradycja dopuszcza nawet … objadanie się. Nie będziemy skupiać się na problemach związanych z ewentualnymi komplikacjami, ale sprawdzimy jak Nasi piłkarze podchodzą do tego dnia.

– Uwielbiam pączki. – mówi otwarcie kapitan Warty Alain Ngamayama. – Niestety nie jem ich za dużo. Muszę się pilnować. Choć dzisiaj przyznam, że zjadłem dwa. – dodaje. Jak wspomniał Alain trzeba się pilnować i z podobnego założenia wychodzą jego młodsi koledzy z drużyny. – Nie jestem jakimś entuzjastą pączków, ale na jednego się skusiłem. – mówi pomocnik Mateusz Maruniak.

Są też tacy, którzy mówią wprost, że nie przepadają za pączkami z nadzieniem jak na przykład Błażej Nowak. – Nie przepadam za nadziewanymi. Ewentualnie skuszę się na takiego mini pączka bez nadzienia.  – zaznacza. – Nie można sobie za dużo pozwolić, bo trener Piotr Kowal z zaskoczenia zaprosi nas na wagę i nic się wtedy nie ukryje. – śmieje się „Diabeł”.

Nie zjeść pączka w „Tłusty Czwartek” to wedle przesądów znak, że w dalszym życiu … nie będzie się wiodło. Są też tacy, którzy odłożyli konsumpcje na ostatnią chwilę. – Nie zjadłem jeszcze dziś ani jednego. – mówi Michał Grzesiek. – Jednak … na pewno odwiedzę pobliską cukiernie i skuszę się na symbolicznego pączka. – podsumowuje.

Jak widać zapytani przez Nas piłkarze wychodzą ze starcia z pączkami jako zwycięzcy. Może nie na przysłowiowe „zero z tyłu”, ale jak mawiał Niccolo Machiavelli – „Cel uświęca środki”. Wszystko jest dla ludzi i symboliczny „pączuś” (ewentualnie dwa) żadnemu z warciarzy z nie zaszkodzi.

SPONSORZY